Niedobór ekspertów od energetyki atomowej zagraża branży?

Dyskusję rozpoczęto zwróceniem uwagi na doskonały czas dla polskiego rynku budowniczego. Wiąże się on z Krajowym Planem Odbudowy i ogólnym bumem inwestycyjnym. Na horyzoncie pojawiają się również pewne możliwości w związku z wizją odbudowy Ukrainy po wojnie z Rosją. Następne lata zdają się zatem nieść same pozytywne wydarzenia, jednak również nie można zapominać o pewnych zagrożeniach i brakach.

Brakuje ekspertów od energetyki atomowej?

Artur Popko zwraca uwagę, że branża budowlana z dużym optymizmem patrzy w przyszłość, a w ciągu następnych 10 lat czeka na nią ogromny budżet i projekty na rozwój infrastruktury kolejowej, drogowej czy też energetycznej.

Problemem będzie natomiast kwestia energetyki jądrowej w związku z brakiem osób z odpowiednimi kwalifikacjami.

– Na pewno energetyka atomowa będzie dla branży budowlanej wyzwaniem. Jeżeli chodzi o samą realizację tych projektów, to brakuje nam ekspertów i tu jest duże wyzwanie przed branża: jak pozyskać, jak uzupełnić albo jak wykształcić kadrę, żeby budować tradycyjną elektrownię atomową, a już nie wspomnę o SMR-ach, gdzie, niestety, nie mamy w Polsce doświadczenia – przestrzegł prezes.

W dyskusję włączył się jednak Michał Sołowow, który nie zgodził się z tak stawianą tezą.

– Rozwiązujemy ten problem. One się nazywają SMR-y, bo są small, ale i modular. Zakładamy, że olbrzymia część capeksu – około 80 procent – będzie budowana i realizowana, prefabrykowana poza placem budowy, tak że nie będziemy potrzebowali aż tak szalenie wyspecjalizowanych w tym zakresie pracowników. Co jest też ważne, to jest bardzo dużo Polaków, którzy pracowali przy budowie elektrowni atomowych na świecie. OSG zatrudnia około 100 specjalistów wykwalifikowanych w tym obszarze – zarówno z zakresu bezpieczeństwa, który jest dla nas krytyczny, jak i z wszystkich innych – powiedział przedsiębiorca i inwestor.

Artur Popko zgodził się, że takie rozwiązanie może rzeczywiście być dobre przy SMR-ach, jednak budowa tradycyjnej elektrowni atomowej i tak wzbudza w tej kwestii obawy i stanowi wyzwanie.

– Branża oczekuje, że w momencie kiedy UE czy nasz rząd inwestują, to będziemy skupiali się na polskich podmiotach mających pozycję, ale też oczekujemy jasnych zapisów, że ta wiedza, technologia, która zostanie tutaj zaimplementowana, pozwoli na rozwój polskim firmom i później działanie poza Polską – powiedział Popko.

Ogromna szansa na rozwój

Ostatecznie jednak prezes Budimeksu, mimo obaw o ekspertów od energetyki atomowej, stwierdził, że przed branżą budowlaną stoi ogromna szansa na rozwój.

– Dysponujemy potencjałem w Polsce, żeby to realizować i nie potrzebujemy firm spoza Unii Europejskiej i te kolejne 10 lat popchnie naszą gospodarkę do gigantycznego rozwoju – wyraził przekonanie.

Zaprzeczył również twierdzeniu moderującej rozmowę, jakoby branży groził kryzys podobny do tego z 2012 roku, gdy wówczas również nastąpił bum inwestycyjny na fali organizacji Mistrzostw Europy w piłce nożnej w Polsce i na Ukrainie.

- Nie obawiamy się. Pamiętajmy, że to był rok 2012. Przez 10 lat spółki ogromnie zwiększyły swój potencjał – zarówno kadrowy, jak i sprzętowy. Zainwestowaliśmy ogromne środki, jeśli chodzi o możliwość rozwoju. Dzisiaj polskie firmy wychodzą poza kraj. Przykładem jest Budimex, gdzie w tej chwili czynnie uczestniczymy w kontraktach w Słowacji, Czechach, krajach bałtyckich. Pokazujemy, że potencjał mamy dużo większy, niż zapotrzebowanie na polskim rynku – podsumował Artur Popko.